Gdy byłem mały zdażyły mi się dziwne sytuacje. Pierwszą z tych dziwnych rzeczy które pamiętam było coś jakby śmierć kliniczna. Pamiętam tylko że nie umiałem jeszcze mówić, miałem może 2 latka. Było to w domu mojej babci. Pamiętam że moje ciało leżało na stole a babcia razem z mamą w panice próbowały mnie reanimować. Lewitowałem niejako pod sufitem i obserwowałem całą sytuację. Pamietam to jak dziś. Obserwowałem wszystko z góry i widziałem samego siebie na leżącego na stole. W pewnym momencie poczułem się zmęczony i jakby zasnołem, a chwile później obudziłem się na stole ku uciesze mojej babci i mamy. Wiem że brzmi to bardzo nieprawdopodobnie że coś takiego miało miejsce i że w ogóle pamiętam coś co mialo miejsce gdy miałem może 2 lata, ale mam to w pamięci do dzisiaj.